Solo

Maciek Duchowski
odpowiedzi na pytania
do publikacji „Większy niż Szafa”

1. Myślę, że duży obraz powinien pełnić jakąś funkcję, to znaczy Powstał, ponieważ nie mógł być mały lub średni. W moim przypadku bardzo często wiąże się to z przestrzenią, w której ma zaistnieć. Moje monumentalne obrazy tworzące instalacje malarskie są z założenia rodzajem sztucznie stworzonego środowiska, za każdym razem oddziałującego w nieco inny sposób, czasem malarstwo wspomagane jest dźwiękiem, rzeźbą lub fotografią. Odbiór tego typu prac jest nieco inny niż klasycznie powieszonych na ścianie obrazów, uwaga widza staje się wówczas bardziej rozproszona, wielokierunkowa… Jako artysta znajduję inspirację zarówno w kontemplacyjnym, głębokim odczuwaniu sztuki, który wiążę z tradycją malarstwa, jak również w chaosie, nadmiarze i wszechobecności współczesnej ikonosfery. Wydaje mi się, że te dwa sposoby odbioru nie muszą być wcale tak bardzo odległe. Malarstwo wielkoformatowe poprzez swoją rozszerzoną skalę może wskazywać na nieoczywiste sposoby percepcji elementów aktualnej rzeczywistości.

2. Ekspozycja, którą prezentuje na wystawie, składa się z trzech niewielkich rozmiarów prac i nosi tytuł SOLO, jest ostatnią częścią tryptyku TRIO/DUO/SOLO. Dwie poprzednie pokazane były w Galerii XX1 w Warszawie w latach 2014 i 2017. Nowe prace powieszone zostaną w osobnym, specjalnie zbudowanym pomieszczeniu. Wykonane z kabli obrazy zostały umieszczone w ramach-gablotach – wykonanych z surowego drewna. Jedną z inspiracji do tej pracy była wyjątkowa kolekcja Muzeum Teylersa w Haarlemie w Holandii. Muzeum stworzone przez zamożnego przemysłowca według oświeceniowych ideałów otwartości i powszechnej dostępności wiedzy, ukazuje niezwykłą kolekcję najnowszych wówczas odkryć z dziedziny elektryczności, wszelkiego rodzaju przyrządów badawczych, ale również geologicznych znalezisk, minerałów i skamieniałości. Wszystkie gabloty i ramy, w których znajdują się eksponaty, pozostały oryginalne – wykonane przez holenderskich snycerzy w XVIII wieku. Dla mnie to „zamrożone” w dobie oświecenia zestawienie osiągnięć najaktualniejszej technologii oraz naturalnych świadectw początków planety, na której żyjemy, przypomina jednoczesne spojrzenie w przyszłość i przeszłość, a wspaniała oprawa tych obiektów w pewnym sensie nadaje im, jak i całej ekspozycji, rangę dzieła sztuki.

W mojej pracy istotne jest ukazanie bliskości elementów pierwotnych, których formę określiła erozja i wszelkie procesy naturalne związane z upływem czasu, oraz form–struktur, które przybiera najnowsza technologia. Nawiązuje ona do współczesnych zagadnień związanych z globalną wymianą informacji, „konieczności uczestnictwa” oraz oplatającego całą Ziemię „krwiobiegu” niosącego ogromne ilości zero-jedynkowej energii. Monumentalność tej pracy nie wynika z jej fizycznych wymiarów obrazów, ale z faktu, iż w moim założeniu przestrzeń ta ma być swego rodzaju punktem, w którym krzyżują się drogi przepływu wielu różnych rodzajów energii – zarówno związanych z współczesnymi technologiami komunikacji i wymiany, jak i tych przynależących do duchowej strony człowieka.

Tytuł mojej aktualnej prezentacji odnosi się do pojedynczej osoby znajdującej się wewnątrz przestrzeni stworzonej na wystawę. Instalacja jest niejako pretekstem do uświadomienia sobie faktu przebywania w określonym miejscu i czasie, istotne stają się wysokość i waga naszego ciała, kierunek, w którym patrzymy, i to, co w tej chwili dociera do naszych uszu. Chodzi zatem o jak najgłębsze wejrzenie we własne naturalne zmysły i świadome bycie „tu i teraz”.

Instalacji SOLO towarzyszą dokonane przeze mnie Nagrania statyczne, będące dźwiękowym zapisem kilkuset miejsc. Rozmieszczone zostały w galerii w ten sposób, aby prowadziły widza do opisanej powyżej instalacji, rozszerzając tym samym fizyczne wymiary całości.

3. Uważam, że sztukę tworzą indywidualności, i być może należałoby mówić o Nachcie-Samborskim, Dominiku, Tarasinie, duecie Szamborski–Sapetto, nie zaś o tradycji Wydziału, sądzę, że ona powstaje obok, swoją strukturą przypomina mającą dopływy, rozlewającą się rzekę… Trudno się w pełni identyfikować z tą tradycją, ponieważ nie jest ona jednoznaczna – co uważam za zaletę – natomiast zawsze była ona interesująca, czasami bywała wspaniała, a to dlatego iż tworzyli ją wybitni twórcy. Mój związek z Wydziałem postrzegam jako zobowiązanie do ciągłego wysiłku, samodyscypliny, oddania się twórczości artystycznej, niezależnie od tego, czy jest to malarstwo olejne na płótnie, fotografia, video czy też instalacja dźwiękowa.