Czas Rzeczywisty

Myślę że to co łączyło mnie i mojego ojca w twórczości artystycznej to ambicja i chęć aby w swojej postawie unikać epigoństwa, naśladownictwa. Kierując się tą postawą,  zawsze bardzo uważałem aby moja twórczość nie znalazła się za blisko jego twórczości, i przez bardzo długi czas zarówno  treści jak i forma moich prac były całkowicie odmienne.

Tak się jednak złożyło że w pewnym momencie nieoczekiwanie nasze ścieżki zaczęły się do siebie zbliżać. Pamiętam ten moment, odebrałem go wówczas jako sygnał ostrzegawczy. Jednakże mój wtedy już nieco bardziej dojrzały wiek sprawił że zamiast protestować czy zaczynać poszukiwania innych rozwiązań, zacząłem się temu procesowi przyglądać.

Idea wspólnej wystawy pojawiła się kilka lat temu, wiedzieliśmy że ma to być wydarzenie dotyczące czegoś istotnego, być może rzadko obecnego w dzisiejszej sztuce. Dużo na ten temat rozmawialiśmy ale trudno było nam to coś precyzyjnie określić, uchwycić w jakąś spójną wypowiedź…Kiedy mieliśmy już ustalony termin wystawy i planowaliśmy rozpoczęcie intensywnych prac nad ekspozycją nagle zostałem sam…Po pewnym czasie zadałem sobie pytanie czy w tej sytuacji jest sens kontynuować całe przedsięwzięcie, ponieważ była to w założeniu wystawa symbiotyczna, splatająca dwie osobowości,  mając na uwadze relację która nas łączyła oraz obustronne zaufanie, postanowiłem wziąć pełną odpowiedzialność z nadzieją że współautor identyfikowałby się z efektami.

Posiadałem pewien zasób informacji na temat tego co ojciec chciał osiągnąć, ale nie znałem zbyt wielu szczegółów. Musiałem spróbować odtworzyć pewien proces myślowy, a nawet być kimś w rodzaju detektywa. Przed śmiercią ojciec poprosił mnie, abym wkrótce pomógł mu wyciągnąć z szopy obrazy które spędziły tam prawie 20 lat, wyjawił mi że zamierza na tych obrazach coś namalować, tworząc, jak się wyraził pewnego rodzaju palimpsest. Nie zdążył tego zrobić, ja natomiast postanowiłem mimo wszystko wyciągnąć te prace i je obejrzeć. Okazało się że obrazy których praktycznie nie znałem, choć być może widziałem je przelotnie w latach 90-tych, bardzo mi się podobają. Znalazłem tam m.in. 3 obrazy o wymiarach 200/130 cm. Dwa z nich były z tyłu opisane i tworzyły dyptyk, trzeci zaś nie posiadał żadnego opisu. Już po śmierci ojca rozmawiałem z Olą, która powiedziała mi o tym iż ojciec w rozmowie z nią wspominał że ma obraz 2 na 4 metry który będzie chciał pokazać na wystawie. Nigdy nie widziałem tak dużego obrazu ojca, nic o takim obrazie nie słyszałem. Wróciłem do obrazów z szopy i stało się dla mnie jasne że 3 obrazy z których dwa kiedyś stanowiły dyptyk miały się w intencji ojca połączyć. Prawie na pewno miały też zostać w jakiś sposób przemalowane. Na tej wystawie pokazuję te, a także wszystkie pozostałe obrazy z szopy takimi jakimi je tam znalazłem. Jeden tryptyk został wyciągnięty na wystawę w Salonie Akademii w roku 2015, pozostałe chyba nigdy nie były pokazywane publicznie, choć nie mam tutaj stuprocentowej pewności. Ekspozycję prac ojca dopełnia film ( chyba jedyny jaki kiedykolwiek zrobił w celach artystycznych )oraz prace nowsze gdzie użyta została miedź, materiał ważny również w mojej twórczości.

Mój wkład w wystawę składa się z tryptyku stworzonego przy pomocy kabli elektrycznych oraz proszku grafitowego, praca była prezentowana dwa lata temu w galerii XX1, stanowiła część wystawy pt. DUO., podobnie jak film który stanowić ma w założeniu pewien kontrapunkt całej dzisiejszej wystawy, element obcy, ideowo oraz kolorystycznie, ale według mnie w jakiś sposób niezbędny. Zasadniczym elementem jednak jest nowa praca o charakterze malarsko-instalacyjnym, stworzona przy użyciu białej gładzi szpachlowej.

Elementy tworzące tę część wystawy w większości powstały gdy mój ojciec jeszcze żył, wówczas w mojej wyobraźni i intencjach mówiły o czymś nieco innym niż obecnie. Wtedy ważnym aspektem było działanie czasu i proces artystyczny, to jak te dwie rzeczy łączą się ze sobą, ale myślałem także o ekologi, która była szalenia ważna dla mojego ojca, chciałem w jakiś sposób nawiązać ideowo do tych koncepcji, tym bardziej że temat ten wraca ostatnio z wielką siłą. Tworząc te prace myślałem np. o tym jak przebiega proces rozkładu plastiku w oceanach, a także o Guyiu, gigantycznym wysypisku elektrośmieci w Chinach…Dziś znaczenie pracy jest już nieco inne, w sposób nieunikniony stało się bardziej osobiste.

Budując tą wystawę przede wszystkim myślałem o materii naszych obrazów: wypukłości i wklęsłości, szorstkość i gładkość, błyszczenie i matowość, ciężkość i lekkość, światło i ciemność. Te pojęcia były dla mnie kluczowe przy komponowaniu wystawy w tej przestrzeni.